24 kwietnia 2019

Prolog

„Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tutaj.”
~ William Shakespeare 
Wszystko uległo zmianie. 
Zmianie, która wcale nie prowadziła do lepszych czasów. Zmiany były potrzebne wszystkim, a już zwłaszcza rodzaj ludzki ich potrzebował. Przez tysiące lat żyli w zupełnej nieświadomości, wierzyli w zbyt wiele kłamstw, które były im wpajane do głów. Teraz, gdy wszystko było na swoim miejscu, a on osiągnął swój cel, mógł rozpocząć naprawę świata. Spoglądał na nich z wypisaną na twarzy radością; czekał wystarczająco długo, a teraz stali przed nim i byli na jego rozkazy. Milczący, wyprostowani i gotowi do tego, aby wypełniać rozkazy. Zupełnie jakby czekali na to, aż w końcu usłyszą, jakie jest ich pierwsze zadanie do wykonania. Nic bardziej go w tej chwili nie cieszyło. Otaczające go bogactwa w porównaniu do dzieci, które stały przed nim, były absolutnie niczym. Czuł, że dopiero teraz, tak naprawdę ma wszystko. 
Stali wręcz nieruchomo, po prostu patrząc się w punkt przed sobą. Jedynym znakiem, że wciąż żyli były unoszące się i opadające klatki piersiowe trójki rodzeństwa. Nie było w nich żadnych emocji. Zniknął gniew, zwątpienie, nienawiść. Nie było nawet lojalności czy przywiązania. Ich obecność była wymagana, jakby zdecydowali się nie pojawić, mogliby spodziewać się prawdziwego piekła. Choć, te w którym już byli, okazało się być wystarczające. 
Vivian chciała odwrócić głowę, aby spojrzeć na rodzeństwo. Zobaczyć czy oni również odczuwają te same emocje co ona, ale jedynie mogła spoglądać przed siebie. Każdy ruch, który nie spodobałby się Panu od razu był przez niego wychwytywany jeszcze zanim zdążyłaby o nim pomyśleć. Nie mieli już miejsca na własną wolę, podążali wyznaczoną ścieżką niczym zgubione baranki. 
Obserwowali jego ruch, kiedy wstał ze swojego tronu i zbliżył się w ich stronę. Prawdziwa forma była przerażająca, zwierzęca i odpychająca. Charakterystyczny zapach, który mu towarzyszył sprawiał, że wszyscy chcieli odwrócić głowy, ale jakie byłoby to znieważenie dla Pana. 
— W końcu, jesteście tu wszyscy razem — odezwał się — moja diabelska trójka. 

3 komentarze:

  1. Będę pierwsza. Bo mogę i czekałam na to, by napisać komentarz, odkąd pokazałaś mi to cudo. I już wcześniej, odkąd pomysł na ten blog powtórzył. Wciąż cieszę się jak dziecko, równie mocno, co i przy powstaniu BB. Możesz mi wierzyć, że czekanie tyle czasu na prolog absolutnie się opłaciło.
    Nie wiem o tej historii praktycznie nic, bo naprawdę niewiele mi powiedziałaś, ale i tak jestem oczarowana. Ta tematyka, koncept rodzeństwa, cała ta demoniczna otoczka… Obie to lubimy. Więc raczej nie muszę przypominać, że jestem oczarowana. <3
    O prologu niewiele mogę napisać, poza tym, co stwierdziłam wcześniej – jest cudny. A motyw braku kontroli nad podejmowanymi decyzjami, całkowitego odebrania woli… Uwielbiam i tyle. Słowa na końcu mają w sobie coś takiego, zwłaszcza że nawiązują do tytułu. Niby takie nic, ale bardzo lubię takie akcenty.
    Och, no i dobrze widzieć, że cytat z Shakespeare'a się przyjął. ;>
    Czekam na pierwszy rozdział. Zresztą nie tylko tutaj. ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. A dzień dobry, cześć. Jak życie? Bo moje nieciekawie, powinnam uczyć się do egzaminów, ale stwierdziłam, że zeświruję, jeśli nie przeczytam w końcu czegoś dobrego i naprawdę ciekawego, więc oto jestem!

    Prolog jest cudowny. O ile mnie pamięć nie myli czytałam go już na Wattpadzie, ale tu, w tych pięknych okolicznościach jakże cudownego szablonu, zdaje się smakować jeszcze lepiej. Cieszę się jednak, że nie muszę czekać na kolejny rozdział i mam ich kilka w zapasie - naprawdę się wciągnęłam. Motyw rodzeństwa wydaje się być intrygujący, podobnie jak ich relacja z Panem.

    Plus również za cytat, bo jest wspaniały! Ubóstwiam go, odkąd jeden z moich książkowych kochanków wytatuował go sobie w dole brzucha ;>


    Weny, kochana! xo

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć :)
    Zapowiada się ciekawe opowiadanie :) Szkoda tylko, że prolog taki krótko i tak mało wyjaśnia.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń